środa, 5 listopada 2014

"Nigdy nie mów nigdy"

W październiku odwiedził nas mój tata. Przyjechał na 3 dni załatwić sprawy służbowe w Norwegii. Gdyby przeczytał to ktoś, kto zna mnie i zna mojego tatę, jestem pewna, że musiałby co najmniej usiąść :P

Jestem córką marynarza, który "obecny" był tylko przez połowę mojego życia. Drugą połowę spędził pracując na statkach, pływając po całym świecie i sprowadzając do Polski towary, które u nas były rarytasem w tamtym czasie. Dzięki owym rarytasom mój brat był ulubieńcem pań przedszkolanek, a później pań nauczycielek z podstawówki. Rarytasowy czar prysł, gdy brat pokazał swoje prawdziwe oblicze :P 
Ja miałam w domu lalki Barbie, klocki LEGO, jako pierwsza miałam rolki, zagraniczne słodycze, firmowe ciuchy itd. Czy miałam tatę? 

Zawsze powtarzałam, że wystarczy mi informacja, że tata jest, nawet jeśli nie w domu. Myślę sobie, z perspektywy czasu i zawodowego doświadczenia, jak ważne jest dla dziecka, by rodzic był, chociażby na odległość. Tata był na morzu 6 miesięcy w roku, drugie 6 był w domu. Jego powroty do domu dzielę w głowie na dwa okresy. Pierwszy trwał do momentu trwania mojej radości z jego powrotów do domu. Drugi zaczął się, gdy ja już dorastałam. Radość została zastąpiona niechęcią, niezadowoleniem i narzekaniem. Nie było to nieuzasadnione. Gdy lat miałam coraz więcej, coraz więcej też rozumiałam. 
Zauważyłam, jak z powrotami taty, zmienia się nasz system rodzinny. Mama staje się zupełnie inną osobą, a nasza codzienna rutyna zostawała wywrócona do góry nogami. Dlaczego? Bo wraca tata, bo wszystko podporządkowane było jemu. 
Mój tata ma silną osobowość, jest dominujący i stanowczy. Pamiętam, że jako dziecko się go bałam. On był jak skała, opowiedział się po jakiejś stronie i nikt, ani nic nie mogło go ruszyć. Reagował nerwowo na wszelkie nieprawidłowości, nie wybaczał błędów. Dla niego nie było "zaraz" ani "za chwile". Oczywiście nie był tyranem, nie znęcał się nad nami. Myślę, że był po prostu "daleko". Ciężko było mu zrozumieć, że dzieci dorastają, że gdy wracał z morza, ja byłam starsza o pół roku, czasem 7 miesięcy, a on wciąż widział we mnie dziewczynkę. A w okresie dojrzewania zmieniamy się przecież bardzo szybko. Tate omijały ważne wydarzenia w życiu rodzinnym. Ominęła go nawet (dla niego chyba najcięższe) śmierć jego mamy, a mojej ukochanej babci, która z nami mieszkała. Nie miał okazji się pożegnać...
Mój tata nie akceptował nigdy moich kolegów, kandydatów na chłopaków. Nie było ich wielu, jednak żaden nie był odpowiedni. 
O zmianie mojej orientacji tata oczywiście nie wiedział nic. Od paru lat w mojej rodzinie istniało powiedzenie, że tata "mniej wie to lepiej śpi". Nie mówiło mu się o sytuacjach problemowych, w sumie nie wiem czemu. Chyba dla świętego spokoju, żeby nie było awantury. Teraz myślę sobie, że to smutne, że tata nigdy nic nie wiedział, jego najbliższa rodzina tkwiła w zmowie milczenia...
Ja w zaparte twierdziłam też, że gdy mój tata dowie się o tym, że jestem z kobietą to mnie wykluczy z rodziny, wydziedziczy i inne takie. 
Gdy wyprowadzałam się z domu, by zamieszkać z moją obecną partnerką, nadszedł czas prawdy. Postanowiłam powiedzieć tacie jak planuję kontynuować mój żywot. Nie był zachwycony. Myślę, że nawet był zawiedziony. Nie krzyczał jednak, nie wydziedziczył mnie. Zamiast tego usłyszałam, że dzieckiem jego będę zawsze, ale związku z kobieta nie zaakceptuje. Nie chce jej widzieć u nas w domu itd. 
Minęły 4 lata i mój tata odwiedził nas w Norwegii. Przyjechał na 3 dni. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem spędziłam z nim tyle czasu. Nie pamiętam też, kiedy tak mnie zaskoczył. Te 3 dni zmieniły wszystko. Pomogłam mu załatwić sprawy, jadł z nami obiady, śmiał się i grał w karty. Z pełnym poszanowaniem dla naszego (mojego i partnerki) życia był tu z nami. Szok!
Teraz chętniej rozmawia z nami na skype, pyta co u nas, pyta co u mojej ukochanej. 
Co zmieniło jego myślenie? Może to, że przeprowadziłyśmy się do innego kraju hehe ;) A tak na poważnie to nie wiem. Mówi się, że czas pomaga, a 4 lata to duuuużo czasu. Może zobaczył, że dobrze sobie radzimy, że jestem szczęśliwa. Tata planuje nawet spotkanie z rodzicami mojej partnerki. Jej tata i mój pracowali w tej samej firmie, mają więc wspólne tematy. 
Nigdy tego nie mówiłam, ani nie pisałam, ale mam naprawdę fajnego tatę. Nie miałam po prostu okazji by go poznać :)